02 grudnia 2014

Droga mleczna...

... czyli kosmos jakiś z tym karmieniem :)
No bo niby wiadomo, że kobieta pokarm produkuje; niby WHO trąbi bez przerwy o korzyściach zdrowotnych i nie tylko, ale jak okiem sięgnąć- wszędzie butelki. 
Czemu? Oto kilka moich ulubionych powodów:
  1. "Nie miałam pokarmu od początku"- powiem wam, że chciałabym też mieć miarkę na piersi.. A tak serio- noworodek potrzebuje dosłownie kilka kropli pokarmu w pierwszej dobie. No ale nie każdy to wie- rozumiem. Nie rozumiem tylko czemu nie wie tego personel w szpitalu i leci z butlą..
  2. "Miałam mleko, ale po miesiącu mi się skończyło"-to znajoma, która twierdzi, że dziecko koniecznie trzeba dopajać wodą z glukozą, bo to gasi pragnienie. Przyznam wam szczerze, że gdyby mnie ktoś poił wodą z cukrem, to też raczej nie miałabym ochoty się objadać ;)
  3.  "Nie chciało mi się bawić w tą całą dietę"- ooo, to jest  jakaś dieta? A, no tak- eliminacyjna. Ale dopiero, gdy coś jest nie tak, kiedy dziecko reaguje na coś, co zjadłaś. Ala na przykład nie lubi soku z marchwii oraz kurczaka. Ale pomijając te dwie rzeczy- jem wszystko, na co mam ochotę. Włączając w to czekoladę (no nikt nie jest święty) :)
  4. "Przecież teraz to już sama woda"- NIE!!!! Nie umiem tego zrozumieć, no.. Przecież nawet gdyby to była woda, to znaczyłoby to, że Twoje dziecko potrzebuje tylko wody. Ale to wciąż byłaby najlepsza woda na świecie. Poza tym, jeśli dziecko nie potrzebuje mleka to dla kogo są produkty naśladujące pokarm matki? 
  5. Mój faworyt wśród pretekstów do niekarmienia: "Mam takie małe piersi że dziecko i tak by się nie najadło"- kurde, mam 70 b i nie wydaje mi się, żeby Alicja przymierała głodem. No ale co ja się tam znam..
Ogólnie temat ujmując mam wrażenie, że brak karmienia piersią bierze się z niewiedzy kobiet.. A szkoda, bo naprawdę jest to ogromna oszczędność czasu i pieniędzy, a do tego najlepsze, co możemy dziecku dać. I dla jasności- nie twierdzę, że matki karmiące sztucznym mlekiem są gorsze od karmiących naturalnie. Ale za to z całą pewnością mm jest gorsze od naturalnego pokarmu.

Warto spróbować zawalczyć o karmienie. Nawet, jeśli tylko na chwilę, na miesiąc, na pół roku. Nawet, jeśli na początku będzie trudno. Bo będzie. Byłam gotowa na to, że trochę poboli- ale zdziwiłam się, że aż tak. No i zrobiłam sobie dodatkowe kuku w szpitalu, zasnęłam, trzymając Aluchę na cycu. Źle się ułożyła- pękła mi brodawka. Oja. Ale przeszło, zacisnęłam zęby- i wiem dzisiaj, że było warto :) Nic nie boli, nie pęka, nawał znam tylko z opowieści :) Warto- dla uśmiechu, dla ciepła, dla rączki położonej na piersi podczas karmienia :) 
A więc, obecne i przyszłe mamy- pamiętajcie- lepiej mieć w domu cycoholika, niż stos butelek :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz