11 czerwca 2015

5 rzeczy, które budzą sprzeciw!

Bycie rodzicem to ciągła obserwacja swojej pociechy. Ja obserwując Alicję zauważyłam, że ma mocno rozwiniętą potrzebę niezależności i bardzo chciałaby umieć robić rzeczy, na które nie jest jeszcze gotowa. Np stanie i chodzenie. Ok, zejdzie z łóżka i postoi sobie chwilkę, ale tak bardzo chciałaby już pobiec, czy wstać przy jakiejś szafce.. I strasznie denerwuje ją to, że zwyczajnie nie umie. To tylko jedna z wielu rzeczy, które wkurzają moją córkę. (I pewnie nie tylko ją)
Jakie? Ano takie:
1.Czapka.
  Albo kapelusz, chustka, czy nawet opaska. Cokolwiek znajdzie się na głowie, natychmiast ląduje na ziemi. Chyba, że to opaska z jakimś ładnym kwiatkiem czy kokardką, wówczas.. zostaje obśliniona i przeżuta. Z zazdrością patrzę na zdjęcia dziewczynek w ślicznych opaseczkach na głowie. Moja opaskom mówi nie ;)
2.Ubieranie.
Rozbieranie jest bombowe. Radość nie do opisania, wolność! Ubieranie jest jak za karę.. Najbardziej chyba dla mamy i taty. Nie wiem, co jest takiego strasznego w przełożeniu ręki przez rękaw czy wciągnięciu spodni. Ale jest. A najgorzej jest wieczorem, zaraz po znienawidzonym..
3.Wychodzeniu z wanny.
Było fajnie, kaczuchy pływały, rączki pluskały, można było popić wody z wanienki. A tu nagle tata (tak, od kąpania jest tata;)) wstaje i mówi, że czas wychodzić bo woda już chłodna. To nic, że owija ukochaną córeczkę ręcznikiem, szybko wyciera i ubiera, żeby nie zmarzła. Ona i tak protestuje. Bo w wodzie gdyby mogła, to by zamieszkała :)
4.Przytulanie.
Słowo wyjaśnienia- Ala bardzo lubi się tulić wtedy, kiedy tak sobie postanowi. Nie przepada jednak, kiedy ktoś przytula się nieproszony. Więc ja, biedna muszę trzymać swoje wybuchy matczynej miłości na wodzy. Dziecko uczy panowania nad emocjami, serio.
5.Ograniczenia.
Nie, że brak zakazów, "bezstersowe wychowanie" itepe. To nie to. Alichna nie cierpi ograniczania swobody ruchów. Pasy w krzesełku (które i tak uważam za zbędne) przydają się jedynie do zabawy gdy Alka siedzi pod spodem w trakcie zabawy. Pasy w spacerówce? Wywalczyłam jedynie zapinanie tej części na biodrach, z ramion z obrzydzeniem ściąga. W foteliku są, bo muszą ale i tak nieraz kombinuje jak z nich wysunąć ręce. Jedyne ograniczenie jakie akceptuje to chusta, ale nie było tak od zawsze i do tej pory nie za każdym razem jest zgoda na zamotanie.
Z jednej strony pasuje mi, że potrafi określić swoje granice, pokazać kiedy jest jej źle, mam nadzieję że będzie asertywna w dorosłym życiu. Z drugiej strony, trzęsę portkami na myśl o buncie dwulatka, ba, o jakimkolwiek buncie. Ale damy radę. W końcu przecież po kimś tą swoją kłótliwość ma ;)
 A Twoje dziecko czego nie lubi?

03 czerwca 2015

Co robić, żeby cokolwiek zrobić?

Przychodzi taki czas, że nasze małe, różowiutkie i uśmiechnięte bobo przestaje przesypiać większość dnia, a gdy tylko przestaje widzieć naszą twarz- włącza syrenę. Słowo, są takie dni, że wystarczy żebym się odwróciła plecami. Nie potrafię zastosować się do złotej rady mojej babci "jak trochę popłacze to nawet dobrze", serce mam za miękkie ;) Ale postanowiłam też, że zagłodzić się nie dam, i wśród bałaganu nie zginę. Ale jedną ręką niewiele się dało. Co więc zrobić, żeby cokolwiek zrobić?
Myślę.
Lampka w głowie.
Chusta!
Matko polko, to jest to!
Wiecie, od kiedy mamy chustę, łatwiej się żyje. Kluska przyklejona do moich pleców widzi wszystko z dorosłej perspektywy, idzie wszędzie ze mną, bawi się moimi włosami, czasami nawet podsypia :) Nie traci mnie z oczu, więc nie krzyczy- obie jesteśmy szczęśliwe. Chcesz mieć więcej czasu na ogarnięcie domu, zrobienie obiadu? Chusta, chusta, chusta :)
A jeśli szukacie idealnej chusty w cudownych kolorach, to szczerze polecam chusty Pandabejbi 🐼❤

26 maja 2015

Mali podglądacze

Z okazji Dnia Matki dostałam od Alicji całuska- najpiękniejszego jaki może być. Gdy jeszcze leżałyśmy rano w łóżku podpełzła do mnie, przysunęła usteczka do mojej twarzy i obśliniła mi oba policzki. Przecież tyle razy widziała, jak jej Tata tak robi.
Często gdy się bawimy podchodzi do mnie i jeśli tylko znajdzie kawałek odsłoniętego ciała, zaczyna swoje słynne "prutaki"(znasz to? Przykładasz usta do skóry i wydmuchujesz powietrze). Zna tą zabawę od dawna, Tata robił tak wiele razy, nawet kiedy była jeszcze w brzuchu :)
Od kilku dni Ala potrafi samodzielnie usiąść. Zastanawiałam się dlaczego za każdym razem gdy to zrobi tak śmiesznie macha rączkami. Aż za którymś razem byłam świadkiem sytuacji- Ala siada, Tatuś bije brawo. No tak, załapała w mgnieniu oka.
Może nie powiem nic nowego, ale dzieci są świetnymi obserwatorami, a jeszcze lepszymi naśladowcami. Jest coś pięknego w tym- ta świadomość, że dziecko jest w Ciebie wpatrzone bez granic i jesteś jego wzorem do naśladowania... Przynajmniej jeszcze przez kilka lat ;)

Dziękuję, Mamo.

Za te wszystkie lata, które spędziłaś na wychowywaniu mnie i pilnowaniu, by niczego mi nie brakowało. Za te wszystkie noce, których nie przespałaś. Za dni, które zaczynałaś długo przede mną, żeby zrobić mi śniadanie. Za godziny, które spędziłaś na uczeniu mnie jak jeść sztućcami, jak chodzić, jak korzystać z toalety i myć ręce. Za każdą minutę, w której trzymałaś za mnie kciuki. Za wszystkie szkolne przedstawienia, na których byłaś. Za wszystkie słowa, których nauczyłam się od Ciebie. I za to, że zawsze byłaś na tyle blisko, by mnie ochronić przed upadkiem, ale na tyle daleko, żebym mogła przekonać się, jak to jest się potknąć. Dziękuję, Mamo. Dziś świętuję razem z Tobą, stoję po raz pierwszy po tej samej stronie. Wiem, że przede mną ocean macierzyństwa, i jesteś moim żaglem- wzorem do naśladowania.

17 maja 2015

BLWujemy !

Znacie te teksty życzliwych cioć, babć, sąsiadek o tym, że teraz to już przepadło- nie pójdziesz sama do łazienki, nie będziesz miała chwili na makijaż, nie wypijesz ciepłej kawy, no i nie zjesz ciepłego obiadu. Będziesz zajęta robieniem "leci, leci samolocik", przekonywaniem "za mamusię" tudzież bieganiem za potomkiem po całym domu z łyżeczką. Jakoś nie trafiła w mój gust taka wizja. Pomijam, że sam pomysł wpychania dziecku jakiejś dziwnej mazi o bliżej nieokreślonym kolorze i zapachu odrzucała mnie na starcie; ponadto stwierdziłam że chyba jestem na to zbyt leniwa ;) kilka dni później natrafiłam na wpis pewnej mamy, która opowiadała o metodzie, dzięki której je ciepłe posiłki razem ze swoja córką. O metodzie BLW. Postanowiłam wypróbować to u nas.
Strzał w dziesiątkę!
W dużym skrócie-jesli nie znacie jeszcze metody BLW- jest to moetoda stopniowego odstawiania się dziecka od piersi (lub mm) sterowana w całości przez dziecko. Znaczy, że to bobas decyduje ile zje i co z podanych mu produktów wybierze. Mama ma za zadanie pilnować by to, co trafia na talerz latorośli było zdrowe ;) Jecie posiłki razem, nierzadko z jednego talerza. Brzmi fajnie? To do dzieła :)

14 maja 2015

Słodkie sny, czyli o naszym co-sleepingu słów kilka.

Mniej więcej w piątym miesiącu ciąży zaczęliśmy kompletować tak zwaną wyprawkę dla Ali. Chyba każda mama zna to uczucie- zastanawiasz się, ile kupić bodziaków, czy oliwka jest konieczna, co ze smoczkiem? Jednocześnie chciałabyś kupić wszystko- przecież to takie małe i śliczne i... No właśnie, w całej tej gorączce zakupów i przygotowań jedna rzecz nie dawała mi spokoju- łóżeczko. Podeszłam do sprawy dość luźno, wybrałam pierwsze lepsze no i już. Ale nadal gdzieś w środku czułam że to nie koniec dylematów. Pojawiały się wątpliwości. A co, jeśli coś się stanie, a ja nie usłyszę? Nie obudzę się? Jeśli nagle przestanie oddychać? Albo obróci się i wpadnie noskiem w kocyk? Biłam się z myślami. Bo przecież powszechne przekonanie jest takie, że miejsce dziecka jest w łóżeczku. Ale słysząc ten tekst, miałam wrażenie że rozmawiamy o psie czy kocie a nie o dziecku. Nadal wewnętrzny sprzeciw. Na szczęście właśnie wtedy zaczęliśmy kurs szkoły rodzenia. Tam cudowna położna opowiedziała nam o współspaniu. Okazało się, że jest to normalne i coraz popularniejsze. Poczułam radość! Po powrocie do domu przegadałam sprawę z Tatą Alicji. Widziałam w jego oczach lekką obawę, jednak zgodził się. Dziś oboje jesteśmy zadowoleni z tego rozwiązania. Pomijając oczywiste korzyści płynące z co-sleepingu: zmniejszone ryzyko SIDS, wpływ na efektywność karmienia piersią, zwiększenie więzi z pracującym do późna Tatą, ja zauważam tę jedną, podstawową zaletę- JESTEM WYSPANA! A szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko, prawda? ;)

08 maja 2015

8 miesiąc

Ala ma prawie 8 miesięcy życia za sobą.
Ma cztery zęby, którymi z lubością gryzie wszystko, co tylko uda jej się zbliżyć do buzi. Umie też zgrzytać zębami, czym przyptawia mnie o ciarki ;)
Potrafi raczkować, choć jeszcze trochę nieporadnie, za to z prędkością światła.
Nie potrafi zrozumieć, że walenie głową w kazdą szafkę sprawi jej ból, i gdy tylko przestanie płakać rozpędza się i robi to znów.
Ale najlepiej wychodzi jej łamanie... Serc oczywiście :) słowo daję, nie widziałam nigdy tak magicznych oczu.
To one dają mi energię rano, gdy się śmieją, ściskają za serce gdy są smutne... Dla takich widoków chce się żyć!